środa, 23 grudnia 2015

Renifery, choinki, Mikołaje

Przygotowania do Świąt były u nas dłuuuugie. Świąteczne porządki robiłam przez miesiąc. Co weekend. I gdy miałam czas w dni powszednie też. Nie żebym miała takie wielkie mieszkanie, o nie. Po prostu co się posprzątało zaraz było upaćkane, usyfione, przysypane stertą zabawek/ubranek/pieluch. Szafki wylizane i wypampamowane (czyt. wypieczątkowane: Misian + stempelki = pampam), podłoga w okruszkach, piciu, w wyplutych mandarynkach/pierniczkach, resztkach obiadu. Okna i lustro non stop w kremie, bo Mimi lubi robić odciski świeżo posmarowanej buzi. Aaa podłoga jeszcze dodatkowo obsikana, bo siadamy na nocnik, ćwiczymy, ale wiadomo, sika się najlepiej na stojąco!  Prosto pod nogi. No i odkurzacz zarekwirowany przez młodzieńca. On sam będzie odkurzał. Muszę sobie kupić drugi odkurzacz. Chwila! To Mikołajkowi trzeba kupić, przecież ten jest mój! Zabawki z trzech skrzyń wiecznie wysypane, klocki ciągle coś budują. Rety, skąd to dziecko bierze siłę!  Prezenty świąteczne udane, Misian zachwycony, nawet nie będę robić zdjęć bo za dużo ich dostał :-) Wigilijna kolacja mojego dziecka składała się ziemniaków z ziemniakami, za to rodzice objedli się za cały rok :-) Po Świętach jeszcze parę dni w domu, parę dni w pracy,  Sylwester i znowu w pracy, zdjecie gipsu i zaraz powrót do żłobka. Tyle wkoło wszystkiego, że matka nie nadąża. A na dodatek znowu bałagan! 

czwartek, 17 grudnia 2015

Gdyby kózka nie skakała ..

Z oczu nie spuszczasz a i tak wypadek :-( Misian wlazł na stół i wiadomo, zszedł na swój dziecięcy sposób, czyli na skróty, czyli złamał rękę .. Aleeeee!! Nie żeby to w czymś go zatrzymało!! O co to, to nie!! Wspina się  na łóżko skakać (z ręką w gipsie), biega po chacie (z ręką w gipsie) aż się kurzy za nim, włazi do wiaderka, wchodzi na pufę (zaznaczam, że z ręką w gipsie), skacze na dmuchanym osiołku (także z ręką w gipsie) i ujeżdza bujanego konia (ręka nadal w gipsie)!! Jedyne ograniczenia wynikające z ręki w gipsie (nie swojej) ma Matka! Echhhh te dzieci :-)