poniedziałek, 30 marca 2015

Lecę lecę!

Mikołaj od dwóch tygodni zasuwa jak szalony na dwóch nie czterech nogach :-) Tylko mu ni jak wytłumaczyć nie umiem, że to jeszcze nie czas na bieganie, nich najpierw spacerowy krok poćwiczy.. Gdzie tam, leci na łeb na szyje z rozpędu, z wyskoku, byle dalej byle szybciej:-p

poniedziałek, 16 marca 2015

Patataj !!

Pogoda iście wiosenna, więc zapakowaliśmy Misia w teczkę i pojechaliśmy na wycieczkę :-) Teraz jesteśmy w odwiedzinach u dziadków, to korzystając z okazji odwiedziliśmy konia cioci Dominiki, Greka. Mikołaj zero respektu, łapki wyciągał i głaskał niczym psiaka. Tatuś miastowy, pomylił koguta z kotem (!!!??).. 'Popatrz Mikołajek jakie piękne kotki' a Mikołajek z politowaniem patrzy ale nie na kotki tylko na ojca bo nawet on wie, że tak kura wygląda a nie kot:-p Przygód co nie miara, Misianek nawet na oklep jechał konno, zaliczył awarie akumulatora i wsadził paluszki w Grekowy nos :-) Na kolejną wycieczkę planujemy wybrać się nad morze, zobaczyć fale i piasek, ciekawe czy młodzieńcowi się spodoba :-)

sobota, 14 marca 2015

Tata

Czy wy też macie taki problem, żeby zrobić Tacie zdjęcie? U nas to się zdarza dosłownie od święta :-) Osatnio na spacerze po Błoniach zmieniłam się w Mamarazzi i zrobiłam z milion zdjęć:-p

Taka sutuacja :-)

sobota, 7 marca 2015

Mikołaj Brykołaj

Moje dziecko myśli, że jest niezwyciężonone i niezniszczalne. Wiesza się na sznurkach od rolet. Wchodzi do pralki. Grzebie w zmywarce. Wsadza łapy do kuchenki i towarzyszy pieczeniu z nosem w szybie od piekarnika. Gotowanie? Tylko z dzieckiem na blacie. Jedzenie? Tylko z dzieckiem pod stołem. Kawa? Tylko pod warunkiem, że będzie mógł kontrolować zawartość szklanki. Ale wszystko to przebił ostatnio.. Wszedł na szafkę rtv, złapał TV i szarpał i walił w niego łapkami stojąc na krawędzi półki. .. ja byłam obok, usiłując zapakować naczynia do zmywarki. Dziwne było, że nie podbiegł od razu po tym, jak usłyszał trzaskanie talerzy. Odwracam się patrze a on leeeeeeci na łeb na szyję, bo się zachwiał i odbił od telewizora. Na plecy, na głowę, do tyłu. . Dobrze, że mamy aneks kuchenny w salonie. Zdążyłam podbiec i zdjąć go z szafki zanim wizja się urzeczywistniła.. Potem, jak już posiedziałam z nim na rękach, poprzytulałam, włożyłam Misia do kojca, zagotowałam wodę i nie zważając na bunty i wrzaski z powodu narzucenia na młodego takiego ograniczenia, wypiłam w spokoju herbatę. Zamknełam zmywarkę. Byłam gotowa znowu go wypuścić z za 'krat'...