sobota, 7 marca 2015

Mikołaj Brykołaj

Moje dziecko myśli, że jest niezwyciężonone i niezniszczalne. Wiesza się na sznurkach od rolet. Wchodzi do pralki. Grzebie w zmywarce. Wsadza łapy do kuchenki i towarzyszy pieczeniu z nosem w szybie od piekarnika. Gotowanie? Tylko z dzieckiem na blacie. Jedzenie? Tylko z dzieckiem pod stołem. Kawa? Tylko pod warunkiem, że będzie mógł kontrolować zawartość szklanki. Ale wszystko to przebił ostatnio.. Wszedł na szafkę rtv, złapał TV i szarpał i walił w niego łapkami stojąc na krawędzi półki. .. ja byłam obok, usiłując zapakować naczynia do zmywarki. Dziwne było, że nie podbiegł od razu po tym, jak usłyszał trzaskanie talerzy. Odwracam się patrze a on leeeeeeci na łeb na szyję, bo się zachwiał i odbił od telewizora. Na plecy, na głowę, do tyłu. . Dobrze, że mamy aneks kuchenny w salonie. Zdążyłam podbiec i zdjąć go z szafki zanim wizja się urzeczywistniła.. Potem, jak już posiedziałam z nim na rękach, poprzytulałam, włożyłam Misia do kojca, zagotowałam wodę i nie zważając na bunty i wrzaski z powodu narzucenia na młodego takiego ograniczenia, wypiłam w spokoju herbatę. Zamknełam zmywarkę. Byłam gotowa znowu go wypuścić z za 'krat'...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz