sobota, 5 września 2015

Co słychać ?

Puk puk. Kto tam? To my! Misianki! Mam wrażenie, jakbym wróciła z bardzo dalekiej podróży, zmęczona godzinami, baaaaa, dniami spędzonymi w samochodzie, smolocie, na statku,  w pociągu czy innym turbolocie. Zmęczona oglądaniem cudownych widoków, pięknych  miejsc i poznawaniem nowych ludzi.. Walizki i torby rzuciłam pod drzwiami, do których przylożyłam czoło uderzając z determinacją osoby, zdającej sobie właśnie sprawę, że w którejś z tych walizek są zakopane klucze od domu. Kto mnie zna, może pomyśleć,  że to niemożliwe, że klucze są teraz na szafce w jakimś hotelowym pokoju i to przy odrobinie szczęscia.. No cóż. Nie podróżowałam. Nie zwiedzałam egzotycznych krajów. I nie zgubilam kluczy. Ale i tak czuje sie zmęczona. Wakacje z półtorarocznym dzieckiem zobowiązują. Na moje szczęście miałam jednych i drugich dziadków do pomocy. I moi rodzice i moi teściowie starli sie jak mogli, żebym wróciła do zdrowia. Oczywiście tylko się wakacje skończyły oraz urlopy i 'dostałam' Misianka spowrotem bark zaczął o sobie przypominać. Nie jest najgorzej ale będę musiała sprzedać nasz ukochany wózek i kupić lekką spacerowkę na skrętnych kołach. Nasz Tako jest za ciężki żebym go nosiła oraz prowadziła :-( żal mi strasznie bo tą maszyną można było jechać wszędzie, gdzie miałam kaprys. Terenówa dosłownie, a teraz muszę przerzucić się na autko miejskie. Pocieszam się, że znowu będę mogła buszować po sklepach ale tym razem z Misianym, no bo przecież należy mu się jazda próbna, prawda?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz